Wróciłam!
Wypoczęta, opalona, zadowolona i co najważniejsze, kulinarnie zachwycona;)
Turcja oczarowała mnie swoimi zapachami, aromatami i naturalnością. Spodziewałam się dużej ilości orientalnych aromatów, a tak naprawdę potrawy zachwyciły mnie właśnie subtelnym smakiem. Wszelkie podawane dania były idealnie doprawione, a przyprawy cudownie wydobywały niepowtarzalny smak i podkreślały naturalny aromat jedzenia, zamiast go zabijać lub zmieniać. Najpopularniejsze używane tam przyprawy to: mięta pieprzowa, koper, kolender, pietruszka, zioła prowansalskie, papryka, kminek i cebula.
Potwierdzam przekonanie, że kto raz spróbuje kuchni tureckiej nie zapomni jej do końca życia. Menu mnogie jest tam w warzywno- owocowe, lekkie sałatki, w przeróżnych kombinacjach. Byłam zachwycona, tą olbrzymia ilością serwowanych nam świeżych, dojrzałych, pachnących warzyw i owoców.
Z potraw mięsnych przeważają ryby, drób i jagnięcina. W większości przygotowane są na grillu lub podobnie jak kebab, który jest ich specjalnością. Miałam tą przyjemność zjeść sobie kilka razy taki oryginalny, turecki kebab i już wiem, że żaden inny kupiony w Polsce mu nie dorówna. Turecki specjał po prostu w niczym nie przypomina tego naszego. Przygotowana byłam na mocno wypieczone, słone, pikantne mięso, a dostałam coś, co w Polsce pewnie nazwano by sandwiczem:) Soczyste, delikatne mięso, a zachwycił mnie jego delikatny i subtelny smak. Nic nie było za ostre, za słone, za mocno doprawione. Prostota i naturalność górą. Mięso włożone było w puszystą, lekką bułeczkę, a do tego świeże, soczyste plasterki pomidora, sałata, cebula, kilka chrupiących frytek i delikatny sos. To było pyszne! Już śnię o takim kebabie.
Z ciekawością przyglądałam się również zwyczajowi tamtejszych mieszkańców, którzy zamawiając kebab, zawsze popijają go napojem zwanym Ayran. Jest to mieszanka jogurtu z wodą mineralną z czosnkiem i pieprzem. Nie zdecydowałam się jednak spróbować takiej mikstury.
Na miejscu rozpływaliśmy się nad tamtejszymi serami. Jak mi tego będzie brakować! Takiej fety, mającej konsystencję delikatnego twarożku, rozpływającej się w buzi i tylko leciusieńko posolonej ( a nie jak u nas przesolonej) u nas nie dostanę:( Pomidory z dodatkiem tamtejszej fety mogłabym pałaszować we dnie, w nocy, o północy!
Z innych ciekawych potraw warto wspomnieć też o Böreku. To duża ilość, cieniutkich naleśników przekładanych farszem - mięsnym bądź serowym. Bardzo smaczne danie na przekąskę w trakcie dnia. Mnie bardzo smakowała również wersja serowo- szpinakową. Królują tam też różnego rodzaju Dolmy, czyli faszerowane ryżem i mięsem papryki lub pomidory, gotowane w sosie pomidorowym.
To co często gościło na stole to Köfte. To takie nasze małe, pikantne kotleciki mielone. Podawane są z sosem lub solo. Wspaniałe były również serwowane, miejscowe ryby (Cipury) w małych, chrupiących aromatycznych kawałkach.
Turcja, to raj dla łasucha. Posiadają tam wyjątkowe, ale jak dla mnie specyficzne słodycze. Dominuje w nich cukier i miód, dlatego często bywają za słodkie. Rozpływałam się nad turecką chałwą, która była wyważona w swojej słodkości i Baklavą, którą znałam już z wcześniejszej podróży do Grecji. Baklava, to Ciasto filo przekładane warstwami miodu, migdałów, orzechów włoskich, pistacji, a całość oblana i nasączona jest płynnym lukrem.
Innymi słodkościami są nasączone gęstym syropem z cukru i miodu ciasto, smażone w oleju - w kształcie palucha (tulumba) lub okrągłe (mü ebbek) oraz okma - miodowe mini-pączki. Tych słodkości już nie byłam w stanie zjeść, bo to dla mnie totalne ulipki. Wystarczyło mi, że ładnie wyglądały.
To co mi smakowało, to zrobione na bazie mleka, ryżu lub kaszy manny (sütlaç) różnego rodzaju kremy i budynie upieczone w piekarniku, a podawane na zimno. Wszelkie owocowe konfitury podawane na śniadanie były wyborne, fantastyczne wiśnie, które pałaszowałam do gęstego jogurtu polanego płynną czekoladą –poezja! To czego również posmakowałam, to tamtejszego masła orzechowego, którego nigdy nie byłam wielką fanką. Podawane było w bardzo wygodnej formie, bo w płynnej. Ciekawie komponowało się z czekoladą jak i z dżemami.
Na targach spotkać można przeróżne kandyzowane jak i suszone owoce np: jabłuszka, banany, figi, pomarańcze, papaję. Znane i smaczne są także kolorowe pudrowe galaretki (rachatłukum), których pełno jest na tureckich straganach. Targi pękają w szwach od ilości pachnących przypraw, a wspaniałą herbatę liściastą można tam dostać na każdą wręcz przypadłość;) Bardzo spodobał mi się tamtejszy piękny zwyczaj parzenia i picia herbaty, którą widać na stole wszędzie, w każdej knajpce, kawiarni, uliczce, ławce. Podaje się ją w malutkich zgrabnych szklaneczkach, które podbiły moje serce. Z racji, że jestem fanką wszelkich ziółek i herbatek do Polski przywiozłam ze sobą liściastą melisę, a jej smak pokochałam od pierwszej filiżanki.
Owoce, to kolejny temat na osobną epopeję. Można by było godzinami piać z zachwytu nad smakiem tureckiego arbuza i melona (karpuz i kavun), owoców które w wyniku tamtejszego nasłonecznienia są szczególnie słodkie i jednocześnie wyjątkowo soczyste, a tamtejsze brzoskwinie, świeże figi, czereśnie – doskonałe!
Myślę, że bogactwo aromatów i składników w kuchni tureckiej jest tak ogromne, że każdy jest w stanie znaleźć w niej coś dla siebie, ja chętnie wróciłabym tam z powrotem, bo niestety nie udało mi się w tak krótkim czasie skosztować i zobaczyć wszystkiego czego bym chciała.
Poniżej przesyłam wam namiastkę tureckich pyszności.
Piękne zdjęcia i piękny opis!! Aż chciałoby się tam być:)) Może w takim razie podpowiesz nam jakiś ciekawy przepis? :) Chętnie wypróbowałabym coś w tamtejszym stylu:)) To musiał być super wyjazd!
OdpowiedzUsuńAntenko,
Usuńabsolutnie zgadzam się z Karmel. Czekamy na przepisy rodem z Turcji.
Widać, że wyjazd był bardzo udany - zazdroszczę tych wszystkich wspaniałych kulinarnych doświadczeń. Chętnie bym odwiedziła to państwo, mam nadzieję, że kiedyś się uda:)
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Edith
Mega, mega, mega!!! :))))))
OdpowiedzUsuńJa za miesiąc ruszam do Stambułu i już się nie mogę doczekać. Twoja relacja i zdjęcia sprawiły, że jestem bardziej niecierpliwa :)))
Zapraszam na akcję kulinarną dotyczącą kuchni tureckiej, dopiero za ponad miesiąc się zaczyna, ale chętnie wymienię się przepisami :)
http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/kuchnia-turecka
już zazdroszczę ci tej podróży!:) Pozdrawiam serdecznie!
UsuńOwoce i warzywa cudowne - pojadłabym takich świeżutkich winogron i fig.
OdpowiedzUsuńzgadzam się są cudowne, a smakują jeszcze lepiej!:)
UsuńCzy na tym zdjeciu, gdzie widac te duze biale nalesniki to swieze ciasot filo ? wszystko bardzo intrygujace i troche brakuje wyjasnien pod zdjeciami...
OdpowiedzUsuńna zdjęciu, to nie ciasto filo, a mega duże naleśniki, byłam pod wrażeniem, bo u nas takich wielkich nie widziałam:) Smażą je tam na naszych oczach i podają z różnymi wspaniałymi mięsno- warzywno-serowymi farszami
UsuńWspaniałe wspomnienia. :) Szczególnie fascynuje mnie pierwsze zdjęcie.. :-) A najbardziej urocze są przyprawie o nazwie: Chickin oraz Yasmin. :-) Szkoda, że nie tam z Tobą nie było!!
OdpowiedzUsuńja również dostawałam oczopląsu od tych ilości kolorowych, pachnących przypraw:) a co danie, to inna przyprawa, stąd taka ilość przypraw na targach;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i piękne wspomnienia. Mnie również Turcja oczarowała.
OdpowiedzUsuńfantastyczne widoki, świetnie opisne! zazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńco za apetyczności! mmm
OdpowiedzUsuńAle Ci zazdroszczę takiej podróży! Moim marzeniem jest zwiedzić i posmakować Turcji może kiedyś się spełni:)
OdpowiedzUsuńtego ci serdecznie życzę:)
UsuńNiesamowita podróż, od samego czytania o tureckich pysznościach się rozmarzyłem :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, aż by się chciało kilka produktów zabrać do domu:)
OdpowiedzUsuńTeż zakochałam się w tureckim jedzeniu ;) i z tym serem masz rację, odkąd przyjechałam z Turcji poszukuję tego smaku w sklepach - bez skutku niestety.
OdpowiedzUsuńto mnie dobiłaś:( buuu
Usuńojoj pięknie :) widzę, że Twój urlop również udany... piękna relacja, aż zgłodniałam.... i jestem głodna wybrania się zakosztować tureckich smaków :)
OdpowiedzUsuńAle piękna przygoda:) I te stragany po brzegi wypełnione kolorowymi, owocami, przyprawami i warzywami:) Super:)
OdpowiedzUsuńdokładnie:) na targach można dostać kolorowego zawrotu głowy;)
UsuńFigi, figi ja chcę świeże figi! I suszone pomidory.I fasolki w tylu odmianach...Mnaim, mniam. Dzięki za wirtualna podróż:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że to zły pomysł zaglądać tutaj o tej godzinie! Aż mi w brzuszku zaburczało na widok tych pyszności :) Zdecydowanie na siłę trzeba byłoby mnie wyciągać z tego targu - wszytko takie kolorowe, zachęcające i aż kusi aby spróbować. Widać, że miałaś udane wakacje! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie pojechałabym na zakupy do Turcji i wróciła z mnóstwem przypraw i kandyzowanych owoców. I chciałabym spróbować tej chałwy!
OdpowiedzUsuńPiękna i obszerna relacja, to lubimy :D
OdpowiedzUsuńJa pamiętam, że najbardziej smakowały mi ich pływające w syropie desery - zjadłam takiego pół (wielkości pudełka od zapałek) i czułam że mój poziom glukozy dobija do maksimum!
I czy ja dobrze widzę, czy częstowali Was na targowiskach tymi herbatkami i rozmaitymi napojami?
Właśnie te desery mi nie podchodziły;) istne ulipki hehe a na targowisku byłam w szoku, bo dokładnie, częstowali nas czym popadnie, zrobili nawet ich prawdziwą herbatę:O wyszłam stamtąd tak najedzona i zasłodzona, że nie trzeba mi było już lunchu;)
Usuńpiekna relacja:) zazdroszcze:) kiedys i ja sie wybiore:))
OdpowiedzUsuńa co do kebaba - podobno to juz tradycyjna potrawa polski :p - z przymrozeniem oka :D
pozdrawiam
Bosz, ile cudownych zdjęć i ile jedzenia cudownego. Wielkie mnnnnniam :-)
OdpowiedzUsuńniesamowite! tyle cudownych doznań.
OdpowiedzUsuńzazdroszczę takiej pysznej podróży. :)
OdpowiedzUsuń