Zawsze podkreślam, że cała nasza rodzina jest bardzo mięsożerna i nie wyobrażamy sobie, że moglibyśmy z niego zrezygnować. Co to, to nie! Z pewnością w wegetarian się nie przemienimy:)
Dodam również, że ciężko by nam było przygotować jakiś posiłek na bazie soi, bo jej wręcz nie znosimy!
Wiele razy próbowałam smażonych, kotlecików sojowych, z takim samym efektem końcowym - po pierwszym gryzie lądowały w śmietniku:/
Myślę, że moje pojęcie o soi wyglądałoby jeszcze długo, tak jak to wyżej opisałam, gdybym jakiś czas temu, nie odkryła czegoś takiego, co zwie się granulatem sojowym. Już sama nazwa dała mi dużo do myślenia i bardzo mnie zaintrygowała.
Poczytałam więcej o granulacie, że można go dowolnie doprawiać i czynić z nim naprawdę cuda, czarując smaczne posiłki.
Od razu nabrałam ochoty na kolejne podejście do soi.
Tym razem żadnych gotowców!
Szybciutko wpadła mi w ręce niepozorna, mała paczuszka takiego granulatu. Nie zastanawiając się długo wrzuciłam ją do koszyka. Jak się później okazało, był to również bardzo ekonomiczny zakup, bo z maleńkiego opakowania granulatu (170g), zrobiła się cała patelnia jedzenia!
Nawet Em widząc to cudo, specjalnie nie protestował, spytał tylko, co z tego ugotuję;) Stwierdziłam, że najlepiej zrobię jak przygotuję, to co tygryski lubią najbardziej, czyli spaghetti:) Wiedziałam, że stawiam soi wysoką poprzeczkę, bo "podrobić" i dorównać klasycznemu makaronowi po bolońsku będzie trudno.
Soję przyrządziłam dokładnie tak jakbym miała do czynienia z mięsem mielonym.
Danie wyglądało smakowicie. Na oko przypominało klasyczne spaghetti, jedynie zapach soi różnił się od smażonego mięsa mielonego;)
W smaku jednak totalny szok! To naprawdę było pyszne!
Pyszne, zdrowe i lekkostrawne!
Synek, jeden z większych smakoszy klasycznego po bolońsku, spałaszował dwie porcje, nie orientując się, że na talerzu nie ma ani grama mięsa;) Mieliśmy z niego niezły ubaw. Zapytany jak mu smakuje, stwierdził że mięsko jest pyszne :)
Cała nasza, mięsożerna rodzinka pałaszowała sojowe spaghetti aż miło:)
To na pewno nie była moja ostatnia przygoda z granulatem. Po tym obiedzie wiem, że soja na pewno będzie częściej gościć na naszym stole.
Składniki:
- opakowanie granulatu sojowego (170g)
- 0.7l bulionu
- puszka pomidorów (ok. 400g)
- 1 czerwona papryka
- 400g makaronu spaghetti
- cebula
- ser żółty
- sól, pieprz do smaku
- 1-2 ząbki czosnku
- oregano i bazylia do smaku
Cebulę obrać, posiekać, podsmażyć i wrzucić do soi.
Dodać pomidory.
Paprykę pokroić w kostkę dodać do sosu.
Wszystko dusić chwilę na małym gazie.
Sos przyprawić, dodać zioła i czosnek.
Makaron ugotować według przepisu na opakowaniu.
Odcedzić.
Polać sosem.
Posypać tartym serem.
mama do mnie w czwartek/piątek - Olaaa, usmażysz naleśniki?
OdpowiedzUsuń(...) stały bezmięsny repertuar, jutro znowu piątek ale tym razem się zbuntuję i zrobię spaghetti, o!
o właśnie!:D
Usuńtrochę purystą jestem w zakresie kuchni, dlatego moja propozycja, nadać temu sosowi jakąś inną własną i niepowtarzalna nazwę, Antenka, co ty na to ?
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Byłabym zaszczycona, ale obawiam się, że wegetarianie od dawna znają i stosują taki sosik;) Więc brawa nie należą się mnie;)
Usuńtelepatia - dzisiaj chciałam w końcu wypróbować kupionego kiedyś granulatu właśnie w postaci takiego sosu jako farszu do cukinii :) Twój wpis dodał mi jedynie odwagi :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJestem pewna, że jako farsz do cukinii sprawdzi się świetnie:)
UsuńWiesz, że mnie natchnęłaś? :) Sama chciałam zrobić kiedyś coś takiego, ale w końcu się nie zdecydowałam. U Ciebie wygląda jednak tak pysznie, że chyba nie będę już zwyklekać przy następnej okazji. :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego się bać;) Jeżeli wróg soi przetestował ten sos i smakowało całej mięsożernej rodzince, to oznacza, że soja jest jadalna;)
UsuńBez mięsa jest pyszne.
OdpowiedzUsuńI się da!
wreszcie przekonałam się o tym na własnej skórze;)
Usuńno to mnie zaskoczyłaś:) nie sądziłam, że z jakiegoś granulatu wyjdzie pyszne danie hehe, a poza tym "szacuneczek" Antenka, za danie bez mięsa;))) wiem , że nie łatwo poskromić mięsożerców w domu:)
OdpowiedzUsuńWiesz.. jakby em nie wiedział, że gotuję mu sos z soi, to by się tak jak synek nie zorientował co je;) Bo sos smakował tak jakby był na bazie delikatnego mięsa z kurczaka!:O hehehe
Usuńo widzisz! to koniecznie poszukam tej soi:)
UsuńTo wersja dla mnie;) Nie znoszę mięsa w spaghetti ;D
OdpowiedzUsuńTo będzie fajna alternatywa, na pewno lżejsza dla żołądka;)
UsuńPyszna wersja!
OdpowiedzUsuńNo to mnie zaskoczyłaś! Wygląda tak niesamowicie, że mam ochotę natychmiast iść do sklepu i takie zrobić!
OdpowiedzUsuńno to biegnij;) założę się, że posmakuje;)
Usuńja tez mam swój przepis na wegetariańską wersję tego spaghetti :)
OdpowiedzUsuńchętnie go przestudiuję:)
UsuńTeż tak czasem robię. Soja świetnie sprawdza się w roli mięsa. Smacznie, zdrowo i dużo lżej na brzuchu. :)
OdpowiedzUsuńbyłam lekka niczym piórko;) hahaha
UsuńWygląda jak to mięsne! Super:)
OdpowiedzUsuńna oko nie poznasz, że to soja, ale jak powąchasz jest różnica;)
UsuńNawet nie widać, że nie ma w tym sosie mięsa. ;) Podejrzewam, że i mój spaghettipożeracz dałby się nabrać. ;)
OdpowiedzUsuńWitam w akcji! :)
myślę, że tak;) i jeszcze by cię pochwalił, że super mięsko dodałaś;)
UsuńA ja polecam soję w ziarenkach :)
OdpowiedzUsuńkoniecznie do spróbowania :)
OdpowiedzUsuńpolecam, polecam:)
UsuńChętnie spróbowałabym takiej wersji bolognese :) Wygląda świetnie :)
OdpowiedzUsuńfajna sprawa, spróbuj upichcić;)
Usuńcoś dla fanów hand made:)
OdpowiedzUsuńhttp://mini-bazarek.blogspot.com/
woow nieźle! spaghetti bez mięsa to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńJa również miałam, a w zasadzie nadal mam złe doświadczenia z kotlecikami sojowymi. Wersja granulatu wydaje się być bardzo ciekawa, a spaghetti faktycznie wygląda jak z mielonym!
OdpowiedzUsuńOjej! Zawsze chciałam zrobić coś podobnego:)
OdpowiedzUsuńMoże masz jeszcze jakieś fajne pomysły na kotlety sojowe?
mam ochotę na takie domowe kotleciki i przygotuję je następnym razem dokładnie tak jak przygotowuję kotlety mielone, albo pulpeciki;)
UsuńWygląda jak tradycyjne bolognese :) Nie korzystałem z granulatu sojowego, ale gotowe kotlety sojowe lubię, od czasu do czasu mam na nie ochotę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że granulat sojowy przypadł Ci do gustu. Ja bardzo go lubię i chętnie wykorzystuję. Mam tylko jedną uwagę niezależne od przepisu - klasyczne ragu' bolognese nigdy w życiu we Włoszech nie zostałoby podane z makaronem spaghetti - tylko z tagliatelle lub fettuccine. Nie wiem czemu w Polsce przyjęło się pojęcie spaghetti bolognese :( Zdecydowanie polecam Ci używanie innego makaronu niż spaghetti :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDo spaghetti używam różnych makaronów, niekoniecznie tego typu co w powyższym przepisie, zależy co mam w domu i w szewce. Tym razem padło na ten rodzaj.Nie ukrywam, że lubimy go z sosem bolognese i wychodzę z założenia, że niekoniecznie potrawa musi być od A-Z po włosku, ważne że spaghetti nam smakuje:)
UsuńBłagam, trochę szacunku do włoskiej kuchni! Mimo to że podmieniłaś mięso wołowe i boczek na granulat sojowy, to reszta nawet nie przypomina włoskiej receptury Ragu alla Bolognese. Lepszą nazwą byłoby spaghetti z wegetariańskim sosem. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń