Mam kilka swoich bzików kulinarnych, bez których nie wyobrażam sobie swojej kuchni.
Do takiego bzika, oprócz swojej miłości do szpinaku i makaronów, zaliczam wielką miłość do pesto.
To bardzo wdzięczny element jadłospisu, pasujący do wielu potraw, a przy tym smakuje zawsze niepowtarzalnie i niebanalnie.
Moją miłość do pesto podzieliła moja rodzinka.
Może się to wydać zadziwiające, ale największym smakoszem pesto, stał się mój młodszy, dwuletni synek;)
Synek, który na co dzień jest raczej, niejadkiem i francuskim pieskiem do jedzenia.
Bardzo ciężko mu dogodzić w tej kwestii.
Natomiast pesto, mógłby zajadać łyżeczką, do wszystkiego i o każdej porze dnia i nocy:)
Jego uśmiechnięta buzia na widok makaronu z pesto lub kopytek nim okraszonych, wynagradza wszystko:)
W takim połączeniu, każda ilość jedzenia znika z talerza z szybkością torpedy:)
Tak więc, dzisiaj polecam Wam klasykę w nowej odsłonie.
Pyszne, aromatyczne danie w najlepszym wydaniu - kopytka z pesto.
Ulubiony obiad mojego małego dwulatka:)
Składniki:
kopytka
- 1kg ziemniaków
- 250g mąki pszennej
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 jajko
- sól i pieprz do smaku
- 1 łyżka oleju do gotowania
pesto bazyliowe
- 1 pęczek bazylii (doniczka)
- 70g prażonego słonecznika (solonego)
- 50g tartego parmezanu
- 2 ząbki czosnku
- 0.5 szklanki oliwy/oleju (lub więcej jeśli sos do kopytek ma być rzadszy)
- sól, pieprz do smaku
Ubić tłuczkiem do ziemniaków, wystudzić.
Do wystudzonych ziemniaków dodać mąki, jajko, sól i pieprz do smaku.
Dłońmi połączyć składniki (masa ma się nie lepić do dłoni).
Formować wałki.
Przy pomocy noża kroić pod skosem na ok. 2cm kawałki.
Gotowe kopytka wrzucać na gotującą się i posoloną wodę z dodatkiem oleju.
Gotować do wypłynięcia klusek.
Zrobić pesto.
Przy pomocy blendera bazylię, słonecznik, parmezan, czosnek, oliwę/olej, sól i pieprz zmiksować.
Gotowym pesto polać kopytka.
Oprószyć tartym parmezanem.
Przed polaniem pesto można delikatnie podgrzać lub podsmażyć wraz z kopytkami na patelni.
Kopytka z pesto polecam podać z dodatkiem świeżych pomidorów.
Smakowicie wykorzystałaś ulubione pesto! Pycha!
OdpowiedzUsuńa dziękuję:)
UsuńNo proszę, kopytek z pesto jeszcze nie jadłam :-) Zaskoczyłaś mnie :-)
OdpowiedzUsuńpychaaaaa;)
UsuńKopytka, takie jak u mojej mamy... :)
OdpowiedzUsuńA do tego fajny pomysł z tym pesto
pasują do siebie idealnie:)
UsuńNie jadłam takich kopytek, ale znając moje upodobania na pewno by mi posmakowały :)
OdpowiedzUsuńzaskakująco dobre połączenie:)
Usuńkopytka uwielbiam, choć przyznam, że w takiej wersji nie jadłam, a szkoda:) trzeba dopisać do listy;))
OdpowiedzUsuńlista pewnie baaardzo długa;)
UsuńUwielbiam i kopytka, i pesto. Jedno z drugim musi smakować doskonale :)
OdpowiedzUsuńzgadza się:D
UsuńPolsko-włoska fuzja wygląda wyśmienicie:-)
OdpowiedzUsuńsmakuje równie dobrze:)
Usuńzawsze jest pora na ten pierwszy raz:D
OdpowiedzUsuńOd kiedy poznałam pesto, a było to stosunkowo niedawno, ale jednak, ciągle jest w mojej lodówce :D
OdpowiedzUsuńja również jestem od niego uzależniona:D
UsuńSmaczna alternatywa na obiad w upalne dni :)
OdpowiedzUsuńPiękne,piękne-masz talent dziewczyno.Pysznie,zdrowo i kolorowa.Pozdrawiam i zapraszam w odwiedzinki,ja chyba zostanę i się porozglądam u Ciebie- bo fajnie tu.papa
OdpowiedzUsuńniezłe połączenie i kolory!
OdpowiedzUsuń